ZAKŁADOWY DOM KULTURY

Już kiedy wznoszono ten budynek, jego bryła budziła wiele dyskusji. Do dziś jest to jeden z najciekawszych architektonicznie obiektów nie tylko w Mościcach, ale też w Tarnowie. Uroczyście został oddany do użytku jako Zakładowy Dom Kultury 2 czerwca 1971 roku.
Budynek zaprojektowany bardzo reprezentacyjnie miał przede wszystkim nowoczesną salę widowiskową na 632 miejsca, co od razu stworzyło warunki dla rozszerzenia działalności. Ambitnym i udanym zamierzeniem była współpraca z Krakowską Filharmonią rozpoczęta w 1972 roku, wspomagana życzliwością artysty światowej sławy - Jerzego Katlewicza. Trudno byłoby wyliczyć ilu wybitnych muzyków koncertowało podczas tych trzynastu lat, ale warto wspomnieć, że w mościckiej sali tarnowianie po raz pierwszy uczestniczyli w koncercie poprowadzony przez Krzysztofa Pendereckiego. Cykl koncertowy "Pro simfonica", prowadzony przez zwykły dom kultury, był wyjątkowy na skalę kraju. Podobne próby podjęto jedynie w Poznaniu.
Innego rodzaju apetyty kulturalne zaspokajały "Biesiady Literackie", czy "Biesiady Kulturalne", na które zapraszano pisarzy, poetów i krytyków literackich spośród najpierwszych w owym czasie. Wciągały do dyskusji uczestników młodszych, z grona licealistów, czy młodej zakładowej inteligencji.
Swego rodzaju mościckim specjalitetem były "Olimpiady Kulturalne" zapoczątkowane w 1966 roku. Ich istota zasadzała się na zaangażowaniu całych wydziałów w fabryce, w swego rodzaju konkurowaniem na niwie kulturalnej. Ta rywalizacja, niekiedy potraktowana nazbyt serio, miała swój finał w wielkim spektaklu, przygotowywanym przez samych pracowników. Konkurowanie tak mocno angażowało, że w 1978 roku wciągnęło już 22 tysiące uczestników, w tym również młodzież z mościckich szkół i mieszkańców osiedla, uczestniczących w licznych imprezach i konkursach. Wyłoniły się nieprzeciętne osobowości wśród pracowników, jak Stanisław Witek z Zakładu Elektrycznego - utalentowany gawędziarz, Bernard Szmidt z Zakładu Pomiarów i Automatyki koneser i znawca muzyki poważnej, czy Kazimierz Guliński z Oddziału Usług Pracowniczych, których objawił satyryczne uzdolnienia.
Ocena tego ruchu dzisiejszymi miarami byłaby trudna, bowiem jak zmierzyć fakt, że podczas olimpiad zabłysnęły niezwykłe osobowości, talenty i osiągnięcia artystyczne ludzi, których dotąd znani byli swym kolegom tylko jako technicy, zaczeła odciągać pracowników od pracy.
Ówczesne kryteria powinno się także zastosować do oceny eliminacji w ramach Konkursu Piosenki Radzieckiej. Podczas tych kilkudniowych koncertów, zresztą postawionych na wysokim poziomie, odbywała się w gruncie rzeczy kwalifikacja do kariery estradowej. Właśnie podczas tarnowskich eliminacji pierwsze kroki stawiali późniejsi profesjonaliści, jak np. Majka Jeżowska.
Lata siedemdzisiąte w działalności kulturalnej warto rozpatrywać w kategoriach ruchu amatorskiego. Z jednej strony znajdował on instytucjonalne oparcie (i to mocne) w związkowej kurateli nad domami kultury. Z drugiej - miał jednak charakter spontanicznego spełniania się artystów - amatorów. Ani wcześniej, ani później poziom amatorskiej twórczości (zwłaszcza estradowej) nie był tak bliski profesjonalizmu.
Nie tylko zakładowe placówki kulturalne rywalizowały ze sobą. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych odbywały się tzw. giełdy pomysłów, do których przygotowywano niemal profesionalny program i menadżerskie opracowanie oferty kulturalnej. Dom Kultury Zakładów Azotowych dwukrotnie był najlepszy w tej ogólnopolskiej konkurencji. Pośród setek dyplomów i nagród szczególnie cenne są te, w których Ministerstwo Kultury i Sztuki daje wysoką ocenę mościckiej placówce. "Azoty" miały w niej dobrą promocję swego imienia.
Gdy kogoś zastanawia dzisiejsza popularność w Tarnowie widowiskowość pokazów tańca towarzyskiego, to powinien uświadomić sobie, że pierwszy Międzynarodowy Turniej Tańca Towarzyskiego "Polonez" zorganizował ZDK "Azotów", z pomocą Jerzego Jabłońskiego z Krakowskiego Towarzystwa Tanecznego i z jurorem prof. Marianem Wieczystym. Przy dużym zainteresowaniu pierwsza impreza odbyła się w auli Technikum Chemicznego, późniejsze już w wygodnych pomieszczeniach nowego Domu Kultury.
Warunki były tak dobre dla dużych imprez, że kilkakrotnie w Mościcach odbywały się zgrupowania polonijnych zespołów ludowych, które przygotowywały się do festiwalu w Rzeszowie. Oczywiście najwięcej pomocy uzyskiwały te grupy od muzyków i choreografów prowadzących nasz zespół pieśni i tańca.
"Świerczkowiacy" prezentowali wysoki poziom, a muzyka ludowa w latach siedemdziesiątych odzyskiwała swą popularność. Być może dzięki temu, że polskie zespoły folklorystyczne cieszyły się wielkim uznaniem za granicą. Przy tej okazji należy odnotować jeszcze jeden "fakt historyczny". To właśnie w Mościckim Domu Kultury wymyślono przeglądy zespołów i kapel ludowych, nazwane później "Folkloriadami Chemików". Pierwsza taka odbyła się tu z udziałem 9 zespołów w 1966 roku, następne w innych miastach. Ale gdy ZDK gościł kolejną "Folkloriadę" w 1977 roku, to trwała ona już trzy dni, a do konkursu stanęło 25 zespołów.
W Zakładowym Domu Kultury działały obok "Świerczkowiaków" zespoły estradowe. Orkiestrę rozrywkową Andrzeja Radzika "Czarne Jaskółki" już wspominaliśmy. Zespół baletu nowoczesnego "Rajan" - prowadzony przez Janinę Rajczyk od 1972 roku przygotował kilka udanych spektakli m.in. "Tancerze", "Do człowieka", "Szukanie światła" czy "Kaczeńców ciepły wiatr". Po odejściu opiekunki zespół zmienił nazwę na "Jump", a prowadziła go wychowanka "Rajanu" - Ewa Boryczka. W nowej formie zespół przygotował trzy programy z wykorzystaniem muzyki: "Chodźmy poszaleć", "Hades", "Ulica noc". Kolejną metamorfozę przeszedł w latach dziewięćdziesiątych, gdy kierownictwo objęła Danuta Błaszczyk, nazwę zmieniono na "Entre". Wraz z grupą rockową "The Nights" przygotował on pełen poezji spektakl: "Dzieci umarłych poetów".
Teatrzyk pantomimy "Arlekin" powołał Stefan Dorocki. W tym zespole wychowało się kilku zdolnych mimów, jak Jan Wielgus czy Maria Pijewska.
Swoja najlepsze lata przeżywał w nowym Domu Kultury Teatr Poezji "Ferrodex" prowadzony od 1969 roku przez Barbarę Kurczab, która wychowała znakomitychrecytatorów, jak Krzysztof Witek, Władysław Papuga, Zuzanna Mnich, Andrzej Piętka, Wiesław Baszczowski, Wacław Sikora. W 1973 roku ZDK był gospodarzem XIX Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego, jednym z laureatów był właśnie Krzysztof Witek.
Zainteresowanie sceną przybierało różne formy. Niekiedy odbywały się na mościckiej scenie premiery, spektakle tarnowskiego teatru. Przez wiele lat działał Klub Teatralny "T-60", którego członkowie postawili sobie ambitny program obejrzenia i przedyskutowania repertuaru najlepszych polskich scen. W latach siedemdziesiątych wprawdzie zmienił nazwę na "T-70", ale nadal podtrzymał swoją działalność. Jest to jeden z najdłużej działających klubów. Jego członków łączy wspólne zainteresowanie, do dziś skupia ludzi różnych profesji: lekarzy, urzędników, nauczycieli, inżynierów, którzy wciąż podróżują do najlepszych polskich teatrów.
Jeśli chodzi o kluby, to dyrektor Jerzy Szawica miał do nich słabość i chętnie pomagał ludziom, których łączyła jakaś pasja. Nawet jeśli tym zainteresowaniem był tylko... haft artystyczny, wspaniale kultywowany przez Marię Kobuz. Klub Pracy Twórczej "Brzask" działa od lat w mościckiej placówce, z początku obok sekcji haftu miał twórców literackich i malarzy amatorów. Do dziś dotrwali ci drudzy.
Ciekawym pomysłem było otwarcie w obszernym, reprezentacyjnym hallu ZDK galerii plastycznej "Tarnów-3". A wystawiali w niej wybitni artyści, jak Stanisław Westwalewicz, Piotr Drobiecki, Joanna Srebro-Drobiecka, Bolesław Książek, Tassias Kirialopoulos, Zofia Śliwka i inni. Ale sceneria ZDK kusiła do większych form plastycznych zorganizowano więc plenerową wystawę rzeźby, której patronował prof. Marian Konieczny. Dużym zainteresowaniem malarzy amatorów, jak i profesjonalistów cieszyły się plenery plastyczne, w tym także organizowane w przemysłowej scenerii "Azotów". Owoce tych plenerów można i dziś podziwiać w wielu pokojach biurowych budynku dyrekcji Zakładów.
Przy tej okazji wspominamy o pracowni plastycznej Władysława Burkata, który przez wiele lat dbał o wystrój plastyczny Zakładowego Domu Kultury, projektował i wykonywał scenografie. Kto pamięta, że był on też wielkim miłośnikiem teatru lalkowego? Zafascynowała go ta najmniejsza ze scen, kiedy pomagał utworzonemu w latach sześćdziesiątych teatrzykowi dziecięcemu w przygotowaniu scenografii i lalek. Gdy dziecięcy teatrzyk przestał istnieć Burkat sam stworzył teatrzyk lalkowy jednego aktora, dla którego przygotował repertuar i odnosił sukcesy na Festiwalach. Szczególnie podobał się spektakl "Jak się Michał Łojas obwiesił" - oparty na motywach "Skalnego Podhala".
Gdyby ktoś zechciał zajrzeć do archiwów Domu Kultury, to ze zdumieniem stwierdzi, że często powtarzają się te same nazwiska. Kolejne pokolenia podtrzymywały tradycję w orkiestrze dętej, "Świerczkowiakach", chórze.
Od 1972 istnieje szczególna, dziecięca grupa artystyczna. Na początku zespól nazywał się "Biedronki", potem zmienił nazwę na "Maki, chabry i goździki", a na końcu otrzymał trzyliterowy symbol DSA (Dziecięce Studio Artystyczne), które na początku prowadził Mirosław Zaręba. Czym było, czym jest studio?
Dawało dzieciom wielką możliwość scenicznej realizacji i to w różnych formach, od tańca i śpiewu począwszy do małych form aktorskich. Co najważniejsze - swą pracę młodzi artyści - amatorzy mogli od razu pokazać w cyklu imprez "Niedziela z Tatusiem", które również wystartowały jesienią 1972 roku. Najmłodsi uczestnicy mościckiego życia kulturalnego mielidobre opiekunki z działu oświatowego: Barbarę Nowak i Jadwigę Kuldanek.
"Wyciągnij tatę z pościeli" - wzywali piosenką - sygnałem organizatorzy "Niedzieli z tatusiem" i proponowali atrakcyjny program, w którym zabawa łączy się z poznaniem świata. Przez kilka lat przyjeżdżały na te poranki egzotyczne zwięrzęta z krakowskiego "Lasku Wolskiego", pojawiali się iluzjoniści, zespoły dziecięce... Wspaniale wszystko to prowadził Henryk Majka.
Przy okazji przypomnijmy, że na początku lat siedemdziesiątych utworzono dziecięcy zespół "Świerczkowiaków".
Amatorski Klub Filmowy "Fakt", który w ZDK zaczął działalność od 1971 roku z początku przyciągnął wielką rzeszę chętnych do robienia własnych filmów. Grupa, która pozostała, skonsolidowała się w następnych latach, zaczęła osiągać znaczne sukcesy. Szczególnie dużo nagród zebrał Leszek Tokarski m.in. za film "Uwaga - sprężony tlen". Członkowie klubu, którego prezesem był Jan Dworak, nakręcili także filmy: "Dzieci", "Kryptonim - Ziemia Tarnowska" oraz kilka zakładowych kronik filmowych, które zostały wyróżnione na przeglądzie Zjednoczenia "Petrochemia". Kamery "ósemki" zaczęły wychodzić z użycia, a amatorska twórczość filmowa przestała być modna wobec wkraczania techniki video. Wśród filmowców - amatorów z Mościc przypomnijmy jeszcze nazwiska Jana Skolarczyka, Jana Ożgi i Janusza Sieczko.
O wiele dłużej zainteresowaniem cieszyła się sekcja fotograficzna, prowadzona m.in. przez Andrzeja Wardygę, Bogusława Rawińskiego i Antoniego Burnata. Młodzi ludzie, zdobywając umiejętności kadrowania obrazu i obróbki laboratoryjnej, równocześnie tworzyli dokumentację fotograficzną życia Zakładowego Domu Kultury. Dziś te zdjęcia zgromadzone są w wielu tomach albumów.
Lata siedemdziesiąte były pomyślne dla rozwijania wielu zainteresowań. Popularność sekcji i kółek działających w mościckiej placówce kulturalnej brała się również z tego, że mogły one być dofinansowane. Tak było chociażby z sekcją politechniczną, która sięgała po nagrody na konkursach modelarskich. Przez wiele lat prowadził je Marian Styś.
W nowym Domu Kultury znaleźli swój kąt także krótkofalowcy, wśród nich najbardziej aktywni byli Jacek Rutyna i Tadeusz Roszak, Andrzej Oskędra. Kiedy Mościce spały, późną nocą, gdy warunki propagacji radiowej były najlepsze, krótkofalowcy łączyli się z odległymi kontynentami, na potwierdzenie tych połączeń radiowych napływały z miejsc nawet tek egzotycznych, jak Wyspy Wielkanocne - kolorowe karty od krótkofalowców, którzy prawdopodobnie nie mieli nawet pojęcia, gdzie te Mościce znaleź na mapie świata...
W ośmiu sekcjach działu politechnicznego, którym kierował Józef Seremet, działało przeciętnie około 280 młodych ludzi. W późniejszym latach zakładowa placówka przyjmowała pod swoje skrzydła innych. Nawet młodzieżową sekcję gokartów, która nie mogła znaleźć swojego miejsca przy klubie sportowym.
Kiedy pojawiły się pierwsze komputery domowe, powstał klub komputerowy "Informik" prowadzony przez Marię Białas, do którego szczególnie garnęła się młodzież ze szkół podstawowych i średnich. Wówczas mały: "Timex" lub "Spectrum" były szczytem marzeń. Kiedy wkroczyły komputery osobiste rozpoczęły się kursy komputerowe prowadzone przez Grzegorza Tarnowskiego, Tadeusza Rzepeckiego i Wiesława Cioska.
Warto pamiętać, że to w latach siedemdziesiątych zaczęła się tu wielka działalonść edukacyjna - lektoraty języków obcych. Liczba uczestników dochodziła do siedmiuset. Uczono w ZDK języków: angielskiego, niemieckiego, francuskiego i rosyjskiego - zarówno metodami tradycyjnymi, jak i w nowocześnie wyposażonym laboratorium językowym.
Zakładowa biblioteka dopiero tu znalazła dobre warunki. Na początku lat osiemdziesiątych miała w swych zasobach około 60 tysięcy woluminów i 12 tysięcy czytelników. Można sobie uświadomić, jak wielkie zaszły zmiany od początku fabryki, gdy związkowcy ze swych składek kupowali pierwsze książki i opłacali nauczycielkę z Tarnowa, aby uczyła ich języka niemieckiego. Trzeba tu wspomnieć o wyjątkowej inicjatywie Biblioteki kierowanej przez Marię Ziębową. W latach siedemdziesiątych skupiła się wokół zakładowej biblioteki grupa pasjonatów, którzy podjęli się zupełnie - jak to wówczas mówiono - społecznie, prowadzić punkty biblioteczne. Było tych punktów w Zakładach Azotowych i w wioskach sąsiadujących z Mościcami ponad trzydzieści. Wymyślono nawet na określenie tych "społeczników bibliotecznych" neologizm - książkonosze.
W czytelni biblioteki. Która była zaopatrzona w kilkadziesiąt tytułów gazet i czasopism, odbywały się spotkania literackie i konkursy poetyckie, dyskusje literackie, promocje książek i konkursy recytatorskie.
Wprawdzie okazało się, że nowy budynek ZDK nie ma odpowiedniego pomieszczenia dla orkiestry dętej i ta musiała znaleźć sobie siedzibę w Domu Dziecka, ale zasłużony nadal pozostał w związku organizacyjnym z Domem Kultury i często tu koncertował. Również orkiestra dęta ma swój rozdział w tej monografii, dlatego wspomnijmy jedynie, że muzycy, którzy w niej grali byli również członkami innych zespołów Domu Kultury.
Warto przypomnieć zespół "Lit - song" utworzony przez przedwcześnie zmarłego Józefa Korzeniowskiego, który umiejętnie łączył walory słowa i muzyki. Dobry poziom pokazał zespół młodzieżowy "Va banque" sformowany przez doświadczonych tarnowskich muzyków - braci Gozdków, Tadeusza Gizę i Tomasza Zieliszewskiego (dziś gra w grupie "Budka Suflera").
Muzycy zresztą często szukali przychylności pod dachem mościckiej placówki. Na pięć lat, począwszy od 1981 roku, przytulił się do ZDK znany tarnowski zespół "Leliwa Jazz Band". W latach 1987-91, dzięki współpracy z Tarnowską Chorągwią ZHP przy Domu Kultury działał harcerski zespół "Leliwa" i korzystał z fachowej opieki.
Najliczniej te zespoły prezentowały się na koncertach organizowanych przez Zakładowy Dom Kultury pracownikom "Azotów" i ich dzieciom. W połowie lat siedemdziesiątych, gdy wprowadzono pierwsze soboty wolne, Dom Kultury wraz z tygodnikiem zakładowym rozpoczął cykl imprez "Wolne soboty z Tarnowskimi Azotami". Była podczas tych comiesięcznych spotkań atmosfera dawnych festynów mościckich i zarazem nowe formy prezentacji artystycznej, połączonej z kiermaszami handlowymi. Sam budynek i jego otoczenie znakomicie się do tego nadawały. Na sąsiadującym stadionie lekkoatletycznym odbywały się konkursy i pokazy sprawnościowe, a na estradzie przed Domem Kultury występy licznych zespołów i grup artystycznych. Wieczorem zaś zabawa taneczna.
To właśnie urocze otoczenie ZDK wykorzystano do wielkiego widowiska typu "światło-dźwięk" reżyserowanago przez Krzysztofa Jasińskiego w 1976 roku. Wielotysięcznej publiczności pokazano w wieczornej scenerii legendę o Tarnowie. W organizacji tego przedsięwzięcia zaaranżowane były niemal wszystkie siły mościckiej placówki kulturalnej.
Publiczność chętnie uczestniczyła w dużych widowiskach dlatego ZDK właśnie w tych latach rozwinął swoją działalność impresaryjną.
Cyklicznie odbywały się występy operetki, które tarnowianie szczególnie lubią oglądać. Związkowe kino "Kosmos" odebrało publiczność drugiemu mościckiemu kinu "Azot", które w końcu zlikwidowano. Zresztą sala widowiskowa Domu Kultury była o wiele bardziej wygodna, a aparatura kinowa nowocześniejsza.
Trzeba też dziś odnotować, że historycznym wydarzeniem było zorganizowanie w Zakładowym Domu Kultury we wrześniu 1985 roku - pierwszych Krajowych Targów Zdrowej Żywności. Aż trudno uwierzyć, że w hollu ZDK znalazły się stoiska 40 producentów. Przed budynkiem ustawiono wiele straganów, a komunikacja miejska uruchomiła dodatkową linię autobusową. Przez dwa dni zjeżdżały się tłumy zwiedzających. Samych handlowców przybyło z całej Polski blisko stu. Przez kilka następnych lat Dom Kultury był jedynym miejscem tych targów, organizowanych przez Krajowe Towarzystwo Propagowania Zdrowej Żywności. Zresztą pierwsze walne zebranie tego Towarzystwa również odbyło się w tym budynku. Targi do dziś związane są z Domem Kultury. W nim przecież odbywają się sympozja z udziałem wybitnych specjalistów. Doktor Jacek Roik, jeden z inicjatorów ruchu na rzecz zdrowego odżywiania, do dziś prowadzi swą akcję popularyzatorską w mościckiej placówce.
Nadspodziewanie wysoką popularnością cieszyły się w latach osiemdziesiątych "Dialogi z historią", których 25 wydań ofiarnie prowadził prof. Aleksander Krawczuk. Zapewne doceniał to, iż zawsze miał salę, bo w trudnych czasach stanu wojennego dojeżdżał pociągiem z Krakowa.
Podczas ostatniego "Dialogi z historią" przyjął "dyplom działacza kultury ZDK", a za kilka dni był już ministrem kultury...
W mościckiej placówce swój żywot zapoczątkowały imprezy, które później "zaimportowały" placówki miejskie. Przegląd młodych talentów, który Dom Kultury zorganizował po raz pierwszy w 1991 roku i w następnych, wówczas nie mógł liczyć na wsparcie władz komunalnych, dlatego odbywały się w Mościcach. W kinie Kosmos zinaugurowano "Tarnowską Nagrodę Filmową", która później przeniosła się do centrum Tarnowa.
Kronikarz musi odnotować, że w latach osiemdziesiątych pojawiły się zmiany jakościowe w amatorskiej działalności kulturalnej, która dotąd przybierała rozmiary masowe.
Po sierpniu 1980 roku, gdy dokonał się przełom w ruchu związkowym, zmieniły się też zasady patronatu nad działalnością zakładowych placówek kulturalnych. Postępujący kryzys ekonomiczny w gospodarce odbijał się również na finansowaniu kultury. To w tych latach po raz pierwszy zaczęto dyskutować o charakterze ruchu amatorskiego.
W działalności Zakładowego Domu Kultury "Azotów" nie było widać jakiegoś gwałtownego załamania. "Świerczkowiacy" odnosili coraz poważniejsze sukcesy. Zespoły artystyczne przygotowywały kolejne programy... Ale zaczęło ubywać nowych "społeczników", o których wcześniej wspomnieliśmy. Nie tylko dlatego, że nie mogli doczekać się jedynej zapłaty na jaką mogli liczyć - czyli słowa wdzięczności. Także dlatego, że wszelką społeczną działalność zaczęto oceniać w kategoriach politycznych. Zmieniły się też zainteresowania młodzieży. Nowe technologie które wkroczyły do życia, jak video, gry elektroniczne, telewizja satelitarna okazały się być substytutem, który zaspokajał potrzeby niematerialne. Niektóre sekcje okazały się zbyt kosztowne, aby przy coraz skromniejszym budżecie Dom Kultury mógł on je utrzymać. Jednak te symptomy nie zapowiadały jeszcze zmian, które przyniósł rok 1989.